Nowy Land Rover Defender: hit, czy kit?
Jedna z największych terenowych legend: Land Rover Defender, została uśmiercona. Ale odrodzi się jak Feniks z popiołów, w nowej wersji. Tyle tylko że prawdziwi fani off-roadu mają wątpliwości, czy chcą takiego auta. Dlaczego, skoro na zdjęciach wygląda naprawdę nieźle?
No cóż, pieniądz nie śmierdzi. Land Rover sprzedawał Defendery wszędzie na świecie, ale nie w takiej liczbie egzemplarzy, w jakiej by sobie tego życzył. Ten wół pociągowy był jednym z ostatnich prawdziwych samochodów, opartych na mechanice, pozbawionych niepotrzebnych gadżetów, z napędem, który pozwalał wjechać wszędzie. Padł ofiarą księgowych.
Nowy Defender ma tylko nawiązywać do poprzednika, produkowanego przez dekady. W rzeczywistości będzie to najbardziej technologicznie zaawansowane auto ze znaczkiem Land Rovera, bardziej nawet niż Discovery.
Defender powstanie na płycie podłogowej Range Rovera (flagowego modelu). Będzie krótszy i bardziej poręczny, wykonany w całości z aluminium. Jego dzielność terenowa ma być spora, ale o porównaniu do pierwowzoru nie ma o czym mówić, to nie ta liga. Za napęd ma bowiem odpowiadać najnowsza wersja Terrain Response: system przyzwoity, ale opierający się raczej na elektronice niż mechanice. Ustawienia zmienia się pokrętłem, a nie dźwigniami, to chyba wszystko wyjaśnia.
Na liście opcji znajdą się systemy, o jakich właściciel byłego Defendera nawet nie słyszał i nie chciał słyszeć. Adaptacyjny tempomat, ostrzeżenie o martwym punkcie, asystent pasa ruchu. Te i inne gadżety ustawiają nowego Defendera raczej w jednej grupie z SUV-ami niż terenówkami.
Do napędu posłużą silniki, które już dziś montowane są w Evoque, Discovery, Range Roverze. Będą połączone ze skrzyniami manualnymi i automatycznymi. Jeden z modeli koncepcyjnych ma otwarty dach, tak jak Evoque Convertible, nie wiadomo, czy to rozwiązanie znajdzie zastosowanie w seryjnej produkcji.
Nowy Defender będzie sprzedawany od 2019 lub 2020 roku. Klientela na to auto będzie się znacznie różniła od tej, która decydowała się na jego poprzednika.
Dodaj komentarz